Po MAK-owskiej hańbie prezydent Komorowski dzwoni na Kreml i... omawia plany wspólnych obchodów rocznicy smoleńskiej tragedii...

PAP
PAP

Jak poinformowała służba prasowa Kremla, a za nią polskie media, prezydent Bronisław Komorowski zadzwonił do prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

Według komunikatu, "prezydenci omówili w rozmowie telefonicznej aktualne problemy stosunków rosyjsko-polskich, w tym dalsze wspólne działania w badaniu katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem".

"Szefowie państw wymienili poglądy w związku z publikacją raportu końcowego Komisji Technicznej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego na temat przyczyn katastrofy w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku, a także przedyskutowali dalsze wspólne działania w badaniu jej okoliczności" - przekazała kremlowska służba prasowa.

Według komunikatu, "potwierdzono plany przeprowadzenia wspólnych uroczystości żałobnych, poświęconych rocznicy tej tragedii".

Cytowana przez polskie media dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta RP Joanna Trzaska-Wieczorek mówi, że prezydenci rozmawiali m.in. "o perspektywie wspólnych obchodów i ich ewentualnych scenariuszach".

Służba prasowa Kremla poinformowała też, że "w toku rozmowy wyrażono wzajemną wolę kontynuowania konstruktywnego dialogu w duchu zasad uzgodnionych podczas wizyty prezydenta Rosji w Polsce 6 grudnia 2010 roku".

Kremlowska służba prasowa przekazała także, iż prezydenci wskazali na pozytywne wyniki 2010 roku dla rozwoju dwustronnych kontaktów.

No i co? Po upokorzeniu Polski nie znanym od lat, po hańbie rzuconej na polskich oficerów najwyższej rangi, po zszarganiu opinii Polski na świecie, prezydent Rzeczypospolitej chwyta za słuchawkę i dzwoni do Moskwy. Dzwoni pierwszy.

Rozmowa w jakiejś mierze dotyczy  raportu MAK, ale sądząc z tonu komunikatu, nie jest to reprymenda, lecz rodzaj uniżonego potwierdzenia: nadal na ścieżce i na kursie "pojednania".

Informacja, iż prezydenci rozmawiali "o perspektywie wspólnych obchodów i ich ewentualnych scenariuszach", to wręcz ostentacyjna deklaracja: nic nie wzruszy mojego przywiązania do kierunku wschodniego.

Warto zwrócić uwagę, że już wczoraj, tuż po haniebnym raporcie, prezydent Komorowski zadeklarował:

Z prezydentem Miedwiediewem uzgodniliśmy objęcie współpatronatem trwałego upamiętnienia na lotnisku w Smoleńsku - przypomniał prezydent.

Mam nadzieję, że to zamierzenie uda się nam w pełni zrealizować pomimo istotnych różnic w ocenie raportu MAK. Jestem przekonany, że wspólnym wysiłkiem zdołamy uczcić pamięć ofiar katastrofy, tak jak to miało miejsce w czasie pielgrzymki 10 października ubiegłego roku - powiedział prezydent.

Dzwoniąc na Kreml, troszcząc się głównie o wspólne obchody rocznicowe, prezydent Komorowski de facto szachuje premiera Tuska, wyraźnie przestraszonego policzkiem wymierzonym przez Moskwę.

Skoro prezydent licytuje wysoko status głównego orędownika "pojednania" polsko-rosyjskiego (bez względu na MAK-owską hańbę), premier może licytować jeszcze wyżej, albo... zawalczyć o polską rację stanu.

Jak państwo myślą, co wybierze premier? I czy jeszcze może wybrać?

Pat

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.