Prof. Krasnodębski dla wPolityce.pl o spotkaniu w Jachrance: "Ta prezydentura coraz bardziej ujawnia swój prawdziwy sens"

PAP
PAP

W hotelu w podwarszawskiej Jachrance spotkali się wczoraj uczestniczy lokalnych komitetów odwołujących się do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego. Obecni byli także liderzy Prawa i Sprawiedliwości, współpracownicy zmarłego tragicznie prezydenta oraz intelektualiści. Poprosiliśmy uczestniczącego w spotkaniu prof. Zdzisława Krasnodębskiego o wypowiedź podsumowującą to wydarzenie:

Prof. Zdzisław Krasnodębski:

To spotkanie dowodzi, że jednak mamy do czynienia z takim zjawiskiem jak ruch społeczny. Niektórzy dowodzą, że takiego ruchu społecznego nie ma, a jednak to jest ruch społeczny, a więc z definicji coś spontanicznego, coś, co się rodzi samo z siebie. Ten ruch społeczny jest dość specyficzny, dlatego, że on się pojawił w pierwszych dniach żałoby, Ci ludzie zaktywizowali się także w czasie kampanii wyborczej, a potem ta aktywność trochę przestała być widoczna, w każdym razie na szerszą skalę, w sferze publicznej czy w mediach.

Ale ten ruch istnieje. I co się często zdarza, on wywołuje bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony usiłuje się powiedzieć, że czegoś takiego nie ma, że nie ma takiej części polskiego społeczeństwa, która moim zdaniem jest dość duża, która tak odczuwa katastrofę smoleńską. Odczuwa jako jeden z przełomowych momentów polskiej historii, i jest głęboko zaniepokojona stanem państwa, chciałaby coś robić, podczas gdy rząd coraz bardziej się skłania, żeby to traktować jako niemalże następny duży wypadek drogowy. A z drugiej strony zawsze się pojawiają pytania, w którą stronę polityczną ten ruch pójdzie, czy będzie do końca wyrażał te treści o które politycy by zabiegali.

Dla mnie cenne było w tym spotkaniu kilka wątków. Po pierwsze, duża jednak liczba osób, które przyjechały. Po drugie, profil uczestników; przyjechało bardzo dużo osób ze środowisk akademickich, ale był też przekrój polskiego społeczeństwa. To wszystko są ludzie bardzo zatroskani sytuacją, dla których Lech Kaczyński i jego prezydentura stają się teraz punktem odniesienia.

To wszystko odbywało się w pewnym ramach organizacyjnych. Myślę, że była to impreza udana. To nie były oczywiście bardzo pogłębione analizy działalności Lecha Kaczyńskiego, ale jednak na tyle głębokie, że układały się w logiczną całość. Do tego dochodziła oprawa muzyczna, wiersz Herberta i zdjęcia prezydenta.

Całość wyraża - moim zdaniem - obiektywny fakt, że ta prezydentura coraz bardziej ujawnia swój prawdziwy sens. Ona była sprowadzona do karykatury przez medialną nagonkę. Myśmy wszyscy wiedzieli, że ten obraz - i człowieka Lecha Kaczyńskiego, i tego, co on chce, i też znaczenia jako prezydenta - jest  całkowicie wykoślawiony. To łączy wszystkich tych ludzi, takie poczucie, że w jakimś sensie ta krzywda uczyniona prezydentowi świadczy o stanie polityki polskiej.

Tych ludzi łączy poczucie narastania problemów kraju. To są nie tylko problemy gospodarcze, ale i problemy w polityce zagranicznej. Ta polityka zagraniczna, która dzisiaj jest prowadzona, ona jest diametralnie różna. Widać, że brak prezydenta Kaczyńskiego spowodował w zasadzie obsuwanie się w pewnym kierunku, który jeszcze parę lat temu wydawał się kompletnie niemożliwy. Jednak z telewizorów i z większości gazet leją się komentarze, które mają niewiele wspólnego ani z obiektywnością, ani z rzeczową analizą czy dyskusją, natomiast niestety przypominają propagandę sukcesu w najgorszym stylu, robioną też na siłę.

Pojawiają się też postawy, które ja widzę jako coś podobnego do zachowań po roku 1981-ym, zachowując wszelkie proporcje, ale jednak w tym stylu, ludzi, którzy obawiają się wyrażać swoje opinie.

Na tym narasta ta troska obywatelska. Widać też, że ta sytuacja pogorszyła się niezmiernie od kiedy zabrakło Lecha Kaczyńskiego. I na tym tle widać wielkość jego próby, by prowadzić politykę ambitną i uczynić Polskę krajem silnym. Jego program nie został do dziś zrealizowany, bo nie mógł być. Co więcej, samo sformułowanie tego programu było przyczyną tych ataków. Ludzie, którzy wypowiadali się w Jachrance identyfikują siebie właśnie z tym programem, z filozofią publiczną, którą Lech Kaczyński prezentował.

I to nie jest rzecz, która jest przemijająca, podobnie jak trauma i poczucie wstydu za państwo polskie. Muszę powiedzieć,  że ja sam z poczuciem pewnego upokorzenia, wstydu i gniewu oglądałem np. relacje z wizyty pana prezydenta Miediwiediewa w Polsce, w których długo - np. w TVN24 i w "Faktach" TVN - mówiono, jak jego wizyta została wspaniale zabezpieczona: że lata helikopter, że podróżuje kilkoma limuzynami, że nie wiadomo w której on siedzi, ile jest jego ochrony, i jaki to jest ważny kraj. Ja nie wiem, po co to się mówi. Bo w zasadzie mówi się Polakom, że ich kraj był nieważny, gdy prezydent Kaczyński leciał do Smoleńska. My do dzisiaj nie wiemy, czy tam czekał na niego jeden funkcjonariusz BOR, czy też go tam nie było.

Ktoś, kto nadaje taki komunikat, może mieć tylko jeden cel: upokorzyć myślących i patriotycznie nastawionych Polaków. A ponieważ to dzieje się w polskiej telewizji, więc można sobie zadawać pytanie, dlaczego tak się dzieje.

Więc to jest trauma, która nie znika. W Jachrance ludzie do mnie podchodzili i mówili o podobnych odczuciach. Dlatego że wszystko, co potem się stało, w tym śledztwo, sprawia, że nie można ze spokojem powiedzieć, że władze robią wszystko by wyjaśnić katastrofę. Wręcz przeciwnie, to poczucie niepokoju narasta. Narasta też poczucie bezsiły, dlatego tego typu spotkania, organizowanie się, są jakąś próbą odpowiedzi na zapotrzebowanie. Ludzie w trakcie spotkań często pytają, co mogą zrobić, żeby coś zmienić. Myślę, że ten ruch się zawiąże. To byłoby korzystne dla kraju, dla PiS-u jako całości. Te organizacje powstające w poszczególnych miastach powinny się jednoczyć w jakieś sieci, oczywiście nie scentralizowane.

Jest wiele powodów do zaniepokojenia: zanikanie pluralizmu, sytuacja na wyższych uczelniach. Jest wiele dziedzin, w których dzieją się rzeczy niepokojące.

Sil

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.