prof. Krasnodębski: "Wzywano do skrócenia kadencji Lecha Kaczyńskiego. Los chciał, że plan został zrealizowany"

PAP
PAP

"Rzeczpospolita" publikuje bardzo ciekawy artykuł prof. Zdzisława Krasnodębskiego poświęcony analizie polskiego systemu politycznego, pt. "Zmarnowane szanse". Prezentujemy fragmenty:

Ta filozofia rządzenia wyraziła się w wypowiedzi jednego z czołowych polityków PO, który – jeśli wierzyć krążącej tuż po wyborach 2007 roku anegdocie – na pytanie, co będzie dalej, miał odpowiedzieć: teraz będziemy siedzieć przy ognisku, piekąc swoją pieczeń, a Indianie będą biegali z wyciem wokoło. Rzeczywiście zaczęto traktować Polaków jak Indian. Mieli biegać tak, jak im zagrają. I to się udało.

(...) Rzuca się kość sforze, a ta prowadzona przez media biegnie w odpowiednim kierunku (...) Gdy następuje znudzenie, zwykle po tygodniu, rzuca się kość następną, w innym kierunku. (...)

Ta filozofia rządzenia została wyłożona in extenso i bez żenady w dziele "Ja, Palikot". W tych wynurzeniach, pełnych megalomanii i cynizmu, możemy przeczytać: "Po wygranej wiedziałem, że moim celem jest osłanianie Tuska, że jako premier musi mieć wolne ręce do rządzenia. Awanturę z PiS wziąłem na siebie. – Miał pan skrupuły? – Jako polityk żadnych".

(...) Ta polityka neosaskiej gnuśności, która wyjaśnia, skąd się wzięła dziura w finansach publicznych, nie udała się do końca, gdyż rząd okazał się skrajnie nieudolny i leniwy nawet w zarządzaniu, a zewnętrzne warunki ekonomiczne i polityczne gwałtownie się pogarszały. Nieudolność i problemy trzeba było jakoś wytłumaczyć – tłumaczono więc tym, że przeszkadza prezydent. I nie powinniśmy zapomnieć, że wzywano do przymusowego skrócenia jego kadencji i zastąpienia go marszałkiem Komorowskim. Los chciał, że plan został zrealizowany. Rzeczywiście kadencja została skrócona o ponad pół roku. Być może o kluczowe pół roku.

Kampania ośmieszania niszczyła nie tylko autorytet Lecha Kaczyńskiego, lecz – jak dziś widzimy – urząd prezydenta i trwale naruszyła podstawy Rzeczypospolitej. Dziennikarze ochoczo brali w tym udział. Bez TVN Palikot & Co. byliby nikim. Prywatne koncerny medialne miały w tym interes polityczny i ekonomiczny. (...)

(...) . Różnica między prawdziwą polityką Władimira Putina lub Angeli Merkel a polityką Donalda Tuska jest mniej więcej tak sama jak między grą Realu Madryt lub Werderu Bremen a tym, w co bawi się na boisku polski premier, któremu podaje się piłkę, by dla poprawienia samopoczucia mógł strzelić gola.

(...) Po 10 kwietnia spór o Polskę wszedł w inną fazę. Po raz pierwszy w III RP polała się krew. Nie, nie tylko w Łodzi. Krew polała się już wcześniej – w Smoleńsku. (...) To powinien być wielki sygnał alarmowy wzywający do zbiorowego wysiłku, do politycznej mobilizacji, do narodowych rekolekcji.

(...) Dzisiaj tak zatraciliśmy poczucie rzeczywistości i wyczucie miary, że przyjmujemy jako rzecz normalną sposób, w jaki zachowuje się rząd Rzeczypospolitej po tej katastrofie i przed nią. Tymczasem jest to zachowanie, które pozwala na najgorsze przypuszczenia. Czyż nie jest rzeczą oczywistą, że premier RP powinien trwać przy zmarłym prezydencie, zadbać o jego godność, że rząd RP powinien uczynić wszystko, by śledztwo przeprowadzono energicznie, przejrzyście, by nie powstało najmniejsze nawet podejrzenie, że czegoś nie dopatrzono? (...)

(...) od samego początku razem z Rosjanami obarczono odpowiedzialnością za katastrofę samego prezydenta RP, a – jak wieść głosi – polscy dyplomaci, najwidoczniej na zlecenie centrali – nadal propagują tę wersję na świecie. (...)

Dzisiaj już nawet nikt nie pyta, gdzie się podziała rosyjska komisja państwowa, na czele z premierem Putinem, którą z rozgłosem powołał prezydent Miedwiediew, a Rosjanie nawet nie starają się ukryć swego lekceważenia wobec Polski. I słusznie.

Ta zbrodnia [w Łodzi] była tylko kwestią czasu. To, że do tej pory nikt nikogo z powodów politycznych nie zamordował, wynika tylko z tego, że Polacy są wprawdzie narodem bardzo pobudliwym emocjonalnie i manipulowalnym, ale mało skłonnym do czynów – nawet ich nienawiść wyczerpuje się najczęściej w słowach. Taksówkarz z Częstochowy sięgnął po fizyczne środki eliminacji wroga, przebijając zapałem kucharza z ASP, który także zapowiadał, że należy wyręczyć państwo i wziąć sprawiedliwość w swoje ręce.

Szybko zgodzono się, że winę za to zdarzenie ponosi sam Jarosław Kaczyński, tak jak jego brat za katastrofę smoleńską. (...)

Tymczasem najważniejsze jest to pytanie systemowe. Pytanie, do czego PO potrzebny był Palikot i skąd bierze się agresja u ludzi, którzy dziś dysponują pełnią władzy? Dlaczego nie zajmą się rządzeniem? Dlaczego tak się boją tych, którzy ich zdaniem nie mają żadnych szans, by wygrać wybory i są w gruncie rzeczy bezsilni?

Po pierwsze, nie wychodzi im rządzenie. (...) Nieudolność nadal potrzebuje alibi. Wytłumaczenie, że nie można nic zrobić w "atmosferze nienawiści" zastąpiło to, że "przeszkadza prezydent".

(...) Ale obecnie pojawił się jeszcze silniejszy powód lęku i fanatycznego zacietrzewienia. Sposób, w jaki obóz rządzący zachowywał się przed i po katastrofie smoleńskiej sprawia, że w oczach wielu Polaków, choć, niestety, nie większości, znalazł się on i jego zwolennicy, w tym liczne "autorytety", niebezpiecznie blisko owej symbolicznej granicy, poza którą kończy się Rzeczpospolita Polska.

Ujawniane fakty o sposobie prowadzenia śledztwa przez władze rosyjskie są kompromitujące. Tym bardziej kurczowo trzymają się swojej wersji. Film pokazujący niszczenie wraku tupolewa jest jak policzek dla wszystkich, którzy głosili zasadę bezwzględnego zaufania, oddając się na łaskę i niełaskę Putina. Dlatego muszą eliminować niewygodne programy telewizyjne, dezawuować dziennikarzy, którzy ujawniają takie fakty, dlatego muszą zamknąć usta opozycji i pacyfikować buntujących się ludzi, zastraszać księży i naukowców, zabić moralnie lub fizycznie Jarosława Kaczyńskiego. Ich fanatyzm i nienawiść wyrastają z obawy, że ten tłum, który zbierał się przed Pałacem Prezydenckim i rzucał im w twarz oskarżenia, może mieć rację.

Całość tu. Zachęcamy do lektury.

Skaj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.