Medialne prowokacje wokół powstań śląskich

Wysiłek tylu pokoleń Ślązaków walczących o jedność z Polską nie może pójść na marne. Na zdjęciu: powstańcy śląscy
Wysiłek tylu pokoleń Ślązaków walczących o jedność z Polską nie może pójść na marne. Na zdjęciu: powstańcy śląscy

MEDIALNE PROWOKACJE WOKÓŁ POWSTAŃ ŚLĄSKICH

Michał Smolorz w swoim okolicznościowym tekście „Śląskie powstania domowe" opublikowanym w tygodniku "POLITYKA" z 24 kwietnia 2011 r - nie odkrywa "Ameryki" przypominając fakty i wydarzenia znane większości osób interesujących się problematyką Powstań Śląskich. Z faktami oczywiście się nie polemizuje, więc i ja robić tego nie będę, ale oczywiście jak zwykle "diabeł leży w szczegółach"... Te same „szczegóły sprawiają, że trudno za szczere uznać prasowe żale lidera Ruchu Autonomii Śląska, który ubolewa nad zniszczonym organizacyjnym wieńcem złożonym 02.05.2011 roku pod katowickim Pomnikiem Powstańców Śląskich.

Na początek refleksja ogólna - dotycząca wielu bieżących publikacji...

Autorzy - czasem z ulgą - konstatują, że minęło parę lat od śmierci ostatniego powstańca śląskiego , a temat tego zrywu znów jest gorący...

Dlaczego ?

Otóż dlatego, że debaty nie mącą opowieści świadków, utrzymane w "niemodnym", polskim patriotycznym tonie! Teraz, już spokojnie, za analizę zabrali się domorośli historycy i politycy, którzy głosząc swoje kontrowersyjne poglądy korzystają z polisy bezkarności - powstańcy nie żyją, więc ani nikt nie da za głoszenie bzdur w mordę, ani nawet nie będzie polemizował. A cel - w postaci medialnego szumu - jest zazwyczaj osiągnięty. Dzięki temu łatwiej się będzie wśliznąć na listy wyborcze do wszystkiego - Sejmu, Senatu, Sejmiku czy samorządu lokalnego.

Znajomy ksiądz powtarzał mi zawsze - czemu bęben głośny ? Bo pusty w środku!

Tak jest i tutaj! Nie ma już świadków, ich zanotowanych relacji i dokumentów się nie publikuje - za to pieczołowicie odnotowuje się kolejne oświadczenie lidera świeżo upieczonych „prawdziwych Ślązaków".

Działaniem obliczonym na tani rozgłos było np. złożenie 2 maja wieńca pod Pomnikiem Powstańców Śląskich w Katowicach, przez Pana Jerzego Gorzelika (to ten sam, który na podstawie umowy PO i RAŚ odpowiada w Zarządzie województwa śląskiego za Kulturę i Dziedzictwo Narodowe na Śląsku...!). Dziwią rocznicowe żale lidera RAŚ, który oburzony skarżył się, że spod Pomnika Powstańców Śląskich zrzucono jego wieniec z szarfą :"Ofiarom walk o przynależność państwową Górnego Śląska w 1921 roku". Tłumaczył, że w ten sposób chciał oddać hołd WSZYSTKIM ofiarom walk...

Co za szlachetna intencja....tyle, że składanie TAKIEGO WIEŃCA w TAKIM miejscu jest albo ignorancją albo prowokacją....

Trudno mówić inaczej, gdy pod polskim Pomnikiem polskich Powstańców Śląskich składa się wieniec, który ma upamiętniać też poległych Niemców i niemieckich Ślązaków.

Ignorantem Inicjator tego gestu na pewno nie jest ( ma wykształcenie historyczne), więc doskonale wie co robi i w jak symbolicznym miejscu. Odpowiedź nasuwa się więc sama - składanie wieńca nie było niczym innym jak kolejną medialną prowokacją polityczną - dodajmy uwieńczoną sukcesem ! - "niezależne" media zauważyły i zrelacjonowały incydent, dzięki czemu RAŚ może dopisać kolejną pozycje do listy "krzywd" jakich "prawdziwi" Ślązacy doznają od Polaków.

Nikt nie zdobył się na refleksję, że idąc tym tropem myślenia powinniśmy pod pomnikiem na Westerplatte składać też wieńce poległym tam Niemcom, a np. pod pomnikiem przy kopalni "Wujek" pochylać się z troską nad rannymi podczas pacyfikacji kopalni..zomowcami!

Lider RAŚ - jako wykształcony historyk - ma nieograniczoną możliwość manipulowania historią, ale pod jednym warunkiem - że się mu na to pozwoli nagłaśniając bezkrytycznie każdą kontrowersyjną akcję.

Trudno również ocenić inaczej, niż jako manipulację (piszę to ze smutkiem), artykuł Pana redaktora Michała Smolorza z POLITYKI. Po podaniu znanej faktografii i wysunięciu tez o wojnie domowej Górnoślązaków, autor zapomina o jednym szczególe... Zapomina o Ślązakach walczących w tej „wojnie" jakoby po stronie niemieckiej. To przecież obecność Ślązaków po obu stronach konfliktu miała być koronnym dowodem na śląską "wojnę domową"...

Tymczasem z tym jest pewien drobny kłopot... Kłopot jest z grobami... Poza pojedynczymi przypadkami nieznane są na Śląsku mogiły niemieckich ofiar tej "wojny"...

Każdy, kto choć parę lat na Górnym Śląsku mieszka, styka się na co dzień zarówno z polskimi pomnikami Powstańców Śląskich, tablicami pamiątkowymi z nazwiskami ofiar w kościołach (np. w Dąbrówce Małej), oraz mogiłami na cmentarzach (np: Katowice –Panewniki). Analogicznych niemieckich miejsc pamięci nie ma... Nie zostały też zburzone - poza nazistowskim mauzoleum na Górze Św. Anny.

Jaki więc z tego wniosek ?

Albo Ślązacy walczący po stronie niemieckiej byli „kuloodporni"...albo....ich po prostu nie było!

Do dziś zachowały się na Śląsku - w lepszym lub gorszym stanie - groby i pomniki żołnierzy niemieckich poległych podczas I wojny światowej. Podobnych poświęconych "niemieckim" powstańcom śląskim nie ma.

Dlaczego ?

Ponieważ oddziały tu walczące - "Selbstschutz"(zasłynął podczas III Powstania m.in. we wsi Strzebniów na Opolszczyźnie z wymordowania kilkudziesięciu cywili i powstańców śląskich) i "Freikorps" - składały się w swej masie z etnicznych Niemców.

Dlatego - co zrozumiałe - ciała poległych wywożono w rodzinne strony - czyli w głąb Niemiec. Dlatego też na Śląsku trudno znaleźć ich groby !

Swoją drogą warto też przypomnieć, że historia dopisała tym dwóm niemieckim formacjom niesławny ciąg dalszy. Jak okazało się po niewielu latach to właśnie z ich szeregów wymaszerowały kadry nazistowskiej SS (m.in.kat Powstania Warszawskiego - Erich von dem Bach-Zelewski, Ernst Röhm, późniejszy przywódca SA oraz Rudolf Höss, przyszły komendant obozu koncentracyjnego Auschwitz i wielu, wielu innych).

Sława zbrodniczych ekscesów Freikorpsów sprawiła, że praworządna niemiecka Republika Weimarska szybko rozwiązała istniejące po I wojnie jednostki tej formacji, których członkowie dokonywali samosądów i linczów nawet w samych Niemczech.

Zgoda, że polskie siły powstańcze zasilali Polacy z innych regionów kraju. W przeciwieństwie jednak do strony niemieckiej, która wysyłała na Śląsk zwarte i zorganizowane oddziały, strona polska dostarczała kadrę podoficerską i dowódczą, której na Śląsku po prostu nie było. Warto też pamiętać, że ta kadra „z Polski" nie miała by tu nic do roboty, gdyby nie spotkała się z życzliwym przyjęciem „miejscowych", którzy chcieli bić „germana", ale nie mieli dowódców.

Żyje na Śląsku liczna grupa potomków powstańców i działaczy plebiscytowych - zapomnianych przez "wolne" media - zasiedziałych w regionie od wielu pokoleń „pnioków", do których i ja mam zaszczyt się zaliczać. W większości są to ludzie dzielni, pracowici i cisi... do czasu jednak....!

Mam nadzieję, że już wkrótce, doczekamy się - nie zamierzonego przez organizatorów - efektu działań RAŚ w regionie ! Doczekamy się polskiego-śląskiego odrodzenia narodowego na Górnym Śląsku - by nikt już nie wątpił kto jest odwiecznym, rzeczywistym gospodarzem tej ziemi ! Nie są to Niemcy ! Nie są to żadni zgermanizowani Słowianie czy "naród śląski" ! Jest to śląskie plemię Narodu Polskiego.

Szkoda, że w 90 rocznicę Powstańczego zrywu, trzeba - na skutek edukacyjnych zaniedbań Państwa Polskiego - przypominać o prawdach tak kardynalnych a zarazem elementarnych!

Przed zbliżającą się w 2012 roku 90 rocznica powrotu części Górnego Śląska do Macierzy - warto sobie życzyć by zaległości te jak najszybciej nadrobić.

 

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.